Słońce zaczyna palić. Rodzinka kochana odwiedziła Święte Miasto i zamieszkała na Via Dolorosa przy stacji 4, ale w sercu muzułmańskiej części starego miasta. Wprawdzie mają do wszystkich ważnych miejsc rzut beretem, ale też minaret zaraz przy uchu i muezina nawołującego do modlitwy 5 razy dziennie. Stare miasto w tamtym miejscu to trochę jakby farsa na temat 3 wielkich religii świata: na wąziutkiej uliczce turyści, klękające pielgrzymki, które starają się odprawić drogę krzyżową we wszystkich językach świata; ortodoksyjni Żydzi i chasydzi w czarnych chałatach, białych pończoszkach i futrzanych czapach rodem z XIX wiecznej Polski torujący drogę w kierunku Placu Świątynnego; przekrzykujący się muezini, Arabowie starający się handlować czym się da, no i wojsko izraelskie, które ma zabezpieczać spokojne przejście na trasie do Muru Płaczu.
wszędzie armia
Pielgrzymki miewają swych ochroniarzy, którzy odpychają pojedynczych turystów… Kolory, emocje i zgiełk – jak to na Bliskim Wschodzie. Ale tutaj zawsze tak było.
Ziemia Obiecana to „święty pomost” między kontynentami, kulturami, niebem a ziemią.
Wczoraj wyprawa na Pustynię Judzką. Pod Masadą prawie 40 stopni w cieniu, a na Masadzie, na którą wreszcie udało mi się dotrzeć :-) to nawet nie chcę myśleć.
ratunku jaki upał
rodzinka
Herod Wielki był genialnym szaleńcem, zbudował przepiękną twierdzę i pałac na najwyższym wzniesieniu nad Morzem Martwym. Nam ciężko było obejść te ruiny w palącym słońcu, widzieliśmy tam więdnące kaktusy, a on kazał ludziom kuć tam tunele i cysterny! Ale Rzymianie zdobyli to gniazdo na rozpalonych skałach!
Potem odpoczynek na słonej plazy w En Gedi
Alinko więcej zdjęć z rodziną!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Was. Wasza anonimowa siostra.
dodałam jedno - większość sie nie nadaje, bo zawsze któres sie odwracało lub uciekało lub chowało
OdpowiedzUsuńAnonimowy(a), pewnie wstawie cos na naszej klasie potem :-)
OdpowiedzUsuń