wtorek, 14 kwietnia 2009

Morze Martwe i pustynia judzka

Upał grzmotnąl mnie wczoraj w głowę, gdy wspinałam się na Masadę.



Masada to niezwykła twierdza na szczycie góry, zbudowana przez Heroda Wielkiego, na której w 74 AD bronili się przez Rzymianami zeloci. W końcu popełnili masowe samobójstwo (960 osób łącznie z kobietami i dziećmi) .


Niby skała wielka, niby śliczna, ale żeby aż tak, że już o 10 rano w połowie góry musiałam zrezygnować ze wspinania się… Skandal. Tyle że nagle (jak tu zwykle bez uprzedzenia) zmieniła się pogoda! I jeśli Jerozolima miała 35 stopni, to ta rozżarzona pustynia… nawet nie chcę sobie wyobrażać. Morze Martwe i ja niemal upieczona żywcem też leżałam martwym bykiem na klimatyzowanej posadzce.
Kolejny przystanek to Qumran wraz z jedna z jaskiń, gdzie znaleziono zwoje:



i En Gedi (I Sam 24) – wodospad i jaskinie, gdzie Dawid ukrywał się przed Saulem. Inaczej się czyta te jego błagalne psalmy, nawet kiedy prosi Boga by ukarał srogo nieprzyjaciół i oddał im z nawiązką, gdy się go tutaj wyobrazi goniącego resztka sił, na rozpalonych skałach, bez wody, zaszczutego.

Głośno do Pana wołam, Głośno Pana błagam.
Wylewam przed nim moją prośbę I o niedoli mojej jemu opowiadam.
Gdy duch mój omdlewa we mnie, Ty znasz ścieżkę moją;
Na drodze, którą chodzę, Zastawili na mnie sidła.
Patrzę na prawo i widzę- Nikt nie zważa na mnie.
Nie ma dla mnie ucieczki, Nikt się nie troszczy o mnie. (…)
Słuchaj uważnie błagania mego, Bom bardzo udręczony,
Wybaw mnie od prześladowców moich, Bo są silniejsi ode mnie!

(Psalm 142, pieśń Dawida, gdy był w jaskini.)
W Morzu Martwym znów nie dane mi się było potaplać… brak czasu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz