sobota, 11 kwietnia 2009

Wielka sobota

czyli normalny szabat tutaj. Najpierw pobiegłam do Żydów mesjanistycznych, niedaleko międzynarodowego kościoła gdzie poszła reszta naszego towarzystwa. A w tej synagodze (w której wyznają Jezusa jako Mesjasza) jakie śpiewy, jakie kiwanie się, tałesy i pejsy, rozdział na kobiety i mężczyzn, obnoszenie i całowanie Tory, i wszystko w okropnie szybkim hebrajskim. Takie podobne jak tutaj -


http://www.youtube.com/watch?v=Cdl6mL-tcaU&feature=related

(Dla zainteresowanych judaizmem mesjanicznym - uznajacym Jeszuę jako ich Maszijah
http://www.jezus-izrael-zydzi.pl/htm/ksiazki.htm)

Przeskakiwali w sidurze (modlitewniku) więc wytrzymałam jedynie do połowy i zdezerterowałam. Poszłam do owego wczesniejszego kościoła protestanckiego, bardzo amerykańskiego i trafiłam właśnie na kazanie, oparte na jednym z filmów z Jackiem Nicholsonem. Przeskok kulturowy był gwałtowny, mimo ze treści niby te same. Wieczorem wylądowałam w hebrajskojęzycznej parafii katolickiej na dobrze znanej liturgii światła, wody i słowa. Tylko komunia to połamana maca i wino wypijane wspólnie z wielkiego kielicha. A teraz muszę spać, żeby jutro świtkiem do grobu…

1 komentarz:

  1. Nie zrażaj się brakiem komentarzy. My naprawdę wszystko z zapartym tchem czytamy!

    OdpowiedzUsuń