sobota, 18 kwietnia 2009

Wyprawa do Galilei dzień pierwszy



Niestety wyjeżdżamy dokładnie w niedzielę palmową. Nie zobaczę procesji z palmami, skandowania – Hoszijana…



Ale wreszcie znalazłam ziemię mlekiem i miodem płynącą. Kiedy Jozue wkraczał do ziemi Kanaan wchodził od strony dzisiejszej Jordanii, gdzieś nieco powyżej Morza Martwego. Wysłał szpiegów – zwiadowców by obejrzeli krainę. Jeśli poszliby na przełaj przez dolinę Jordanu i wspinali się na Góry Judzkie, to mogliby powiedzieć jedynie – kamienie, kamienie i olbrzymie kamienie. Jednak idąc nieco w prawo w górę rzeki weszliby w Samarię, a potem Galileę. Jeśli wtedy, tak jak teraz była to wiosna, to nic innego nie da się powiedzieć: mlekiem i miodem płynąca. Wprawdzie miód to był raczej na pewno syrop z daktyli, którym tu słodzę herbatę, bo palm pod dostatkiem a pszczół miodnych i uli nie.




Zielono, wzgórzyście, gaje awokado, mango, cytrusy, banany, daktyle, oliwki… żyzna ziemia pokryta kwiatami polnymi… ale tylko przez parę tygodni. Niedługo cała trawę wypali słońce i wszystko stanie się brązowe.

Przemierzamy te ziemię z Biblią hebrajską w dłoni: góra Karmel, na której odbył się słynny pojedynek Eliasza z prorokami Baala.


Halvor (dr Ronning) na szczycie góry Karmel tłumaczy nam topografię terenu i gdzie się co wydarzyło

Oto dolina Jezreel czyli Armageddon

Stąd oglądamy dolinę Jezreel czyli Megiddo nazwaną tak od wzgórza Megiddo. Ponieważ to była główna płaszczyzna między stokami Karmelu, Tabor i Gilboa tedy przebiegały szlaki kupieckie i tedy najłatwiej było najechać teren. Przez całe tysiąclecia tutaj toczyły się główne bitwy – na równinie wzgórza Megiddo = Har Megiddo, po grecku Ar-Maggedon. Oto teren przyszłego Armagedonu z Apokalipsy!


i to dolina Armaggedonu

Oraz twierdza Megiddo:

(piekielny upał od tych kamieni...)

3 komentarze: